Józef Banknot Józef Banknot
1446
BLOG

Ambasador Arabski uwalnia więźniów "politycznych"

Józef Banknot Józef Banknot Rozmaitości Obserwuj notkę 29

Te polskie lotniska, które zachowały jeszcze pasy startowe w stanie nienaruszonym, zapełnią się wkrótce dżentelmenami w okularach z neseserkami. Będzie wśród nich Tomek Arabski a być może i pan Józef Moneta w sandałach, z reklamówką z " Biedronki" To członkowie rządzącej kliki ruszą w " ambasadory " to normalna procedura i to było już ćwiczone, organizacyjnie operacja taka nie jest skomplikowana. Tomek zawsze chciał być dyplomatą - ja też -  miałem nawet ksywę Charge d'affaires.

Moim marzeniem jest posada konsula w Barcelonie, prawdopodobnie byłbym lepszym konsulem nawet od Tomka, bo ja wiem gdzie jest konsulat i jaka linią metra tam dojechać. A Tomek ? Tomek może pomylić metro z wagonikiem kolejki na Montjuïc  i narobi biedy, bo choć Tomek sprawdził się w wielu sytuacjach to jednak z obiektami zawieszonymi w powietrzu nie radzi sobie najlepiej.

Oczywiście to żart, ja wcale nie chce być konsulem, choć na polityce zagranicznej znam się trochę i potrafię wyłapywać w lot wszelkie dyplomatyczne niuanse. Może dlatego, że każdy rejs po jeziorach mazurskich kończę w Sztynorcie, byłej wojennej kwaterze ministra Ribbentropa. Genius loci. Młodszym blogerom przypomnę tylko, że Ribbentrop był bardzo popularnym ministrem spraw zagranicznych unii europejskiej istniejącej w latach 1939-45. Taki latający Henry Kissinger swoich czasów, z całym szacunkiem dla Kissingera.

Państwo zapytają, dlaczego taki długi wstęp ? To proste, jestem w pracy i nie mam nic do roboty. Nie chcę być konsulem bo nie interesuja mnie kontrakty krótkoterminowe, a podejrzewam, że kadencje najnowszego zaciągu " dyplomatow" będą skrócone. Będąc Polakiem, będąc jednocześnie w posiadaniu pewnych informacji nie mogę ich zatrzymywać tylko dla siebie. Nie mogę pozwolić by ambasador pełnomocny mojego kraju nie wiedział od czego zacząć, nie wiedział - mówiąc kolokwialnie -  gdzie ręce włożyć, lub nie daj Boże zaczął popełniać gafy a la Nikita Chruszczow.

Pierwszą sprawą jaką powinien zająć się  Jego Ekscelencja Ambasador Tomek by zaskarbić sobie życzliwość "todos los Polacos en España" jest sprawa dwóch naszych rodaków gnijących w hiszpańskim więzieniu za innowacyjność. Zasadniczo to nasi rodacy siedzą za złodziejstwo, ale jakie złodziejstwo ? złodziejstwo z fantazją i niezwykłym  poczuciem humoru.

Pisał kiedyś kolega Sowiniec o pladze kradzieży walizek w dalekobieżnych autobusach do Zakopanego. To jest złodziejstwo bardzo prymitywne, takie złodziejstwo w sam raz na rynek krajowy. Oferta jaką mamy dla zagranicy to produkt zupełnie innego sortu. Smutne, że znowu mamy sytuację, w której oferuje się konsumentom dwa produkty. Jeden najwyższej klasy, eksportowy i drugi tandentny dla krajowców. Nic się ni zmieniło, stać nas albo na coś zupełnie ekstra albo na bubel. Czy kiedyś będzie nas stać na tzw. solidną przeciętność ?

Lotnisko Girona to jeden z trzech portów lotniczych obsługujących Barcelonę odległym od centrum miasta o 82 km. Podróż z lotniska Girona do Estacio del Nord zabiera w godzinach szczytu ok 1,5 godziny. Złodziejstwo nowej generacji polegało na tym, że osiłkowaty wąsaty Józek wkładał do walizki drobniejszego wąsatego Maryjana i udawał się z Maryjanem w walizce na lotnisko Girona. Tam kupował za 15 euro bilet do Barcelony a walizkę z Maryjanem oraz plecak na fanty umieszczał w luku bagażowym. Kiedy autobus wyjeżdżał na autostradę, wąsaty Maryjan wyposażony w lampkę górniczą na czole zaczynał czyszczenie bagaży, fanty trafiały do plecaka. Po przyjeździe na Estacio del Nord, wąsaty Józek odbierał z luku bagażowego swojego kumpla oraz plecak z fantami. Prosty, czysty nowoczesny system. Zgubiła naszych rodaków uprzejmość katalońskiego szofera, który widząc, że  pasażer mocuje się z walizką pomógł mu, najzwyczajniej po ludzku. Wyczuł jednak, że walizka jest ciepła, bo przecież z tego co pamiętamy z lekcji biologii człowiek  jest zwierzęciem stałocieplnym. Resztę załatwiła katalońska policja. Wniosek z tego taki, ze złodziej nie powinien oczekiwać uprzejmości ani o uprzejmość zabiegać, bo to bywa zgubne.

W całej historii najpiękniejsze jest to i z tego jestem dumny, że nasz rodak nie stracił rezonu ani poczucia humoru nawet w momencie kiedy policja otworzyła wieko walizy. Na pytanie,
- Co pan robi w tej walizce ?
Odpowiedział zgodnie z prawdą
- Jak to co? jadę do Barcelony
- Ale dlaczego w walizce ?
- Bo nie mam pieniędzy na bilet.

Z latarki na czole mógłby się jakoś wytłumaczyć, mógłby powiedzieć na przykład, że tęskni za krajem i chciał czytać w czasie podróży " Pana Tadeusza " Jednak ilość tajemniczych, niewytłumaczalnych kradzieży laptopów, kamer video, aparatów cyfrowych czy drogich kosmetyków i alkoholi ze sklepów Duty Free, na trasie  Girona-Barcelona,  nie pozostawiała wątpliwości. To była robota naszych rodaków, niestety. Jeżeli nowomianowany amabasador Tomek załatwi uwolnienie tych nieszczęśników będzie to probierz jego dyplomatycznych talentów i właściwego służenia krajowi oraz polskiej diasporze w Hiszpanii. Ja jestem w Hiszpanii 3-4 razy w roku, będę się pracy naszego ambasadora bacznie przyglądał. Mam nawet zamiar podjąć trud kontynuowania dzieła Alfreda Szklarskiego, chce pisać dalsze przygody Tomka, tym razem na Półwyspie Iberyjskim. Jeżeli Państwo wyrazicie chęć zakupienia takich książek, to ja wkrótce zacznę
Co sądzicie o tytułach ?
" Tomek na tropach Wizygotów "
" Tajemnicza wyprawa Tomka do Mezquity "
" Tomek u emira Granady "
Przepraszam, że takie długie wyszło, ale to wina tego, że się trochę nudzę.
A Państwo ?

Zobacz galerię zdjęć:

Girona Airport Estacio del Nord

bankowiec

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości